niedziela, 25 grudnia 2011

72,9 :)

Kaja pięknie wyszła na prowadzenie i wierzcie lub nie, ale cieszy mnie to bardzo. Fajnie, że mamy praktycznie identyczną wagę i wspieramy się tak jak się wspieramy. Nie pytajcie ile smsów dziennie ze sobą wymieniamy i o której zaczyna się 'nasz' dzień :) Najczęściej przed godziną 7, albo ok godziny 7.

Kaja kochanie a powiedz mi mierzyłaś się? Ja dzisiaj się pomierzyłam. I zobaczymy za tydzień. Bo może być taki tydzień, że ani 0,1kg nie spadnie, a może nawet być coś na plusie, a cm będzie mniej. Ja zakładam sobie ok 3-4 tygodnie na pojawienie się 6 z przodu, by nie tracić za szybko, by tracić skutecznie.

Dzisiejszy dzień z większym szaleństwem niż wczoraj, ale jak na Święta i tak jest bardzo dobrze. Starałam się nie podjadać, zjadłam ok 7 posiłków w ciągu dnia, więc trochę częściej one się odbywały niż zawsze, ale pomiędzy nic nie wcinałam. W ramach jednego posiłku i kawałek makowca był, niech będzie, że to na podwieczorek, plus trzy ciasteczka przeze mnie i Łucję robione. Kolejne ważenie za niecały tydzień, bo w sobotę a nie w niedzielę. Niedziela w naszym przypadku będzie z dala od wagi, poza domem :)

A to jedno z moich ulubionych śniadań. Biały serek, na to sałata, łosoś wędzony i ogórek świeży.

3 komentarze:

  1. jakie tam prowadzenie? 0,2 kg :) to prawie jak nic :) ale mnie cieszy i mobilizuje że obydwie idziemy na dół :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja podziwiam Was za to, że dałyście radę w święta! Ja oddałabym życie za uszka z barszczem, łazanki z makiem, czy kapustę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co dałam radę, ale to nie znaczy, że nie jadłam świątecznych smakołyków. I uszka z barszczem, i kapucha, i inne smakołyki były zajadane. Ale starałam się z umiarem. No i od słodyczy stroniłam, unikałam :) Co też nie znaczy, że nie zjadłam nic... bo i pierniczka skosztowałam od mamy, i serniczka kawałek, i od mamy Damiana makowca kawałek. I nasze ciasteczka, co z Łucją robiłam... ALe z umiarem, jeden kawałek czy jedno ciastko, a nie całą furę ;)

    OdpowiedzUsuń