środa, 15 lutego 2012

W biegu...

Ostatnio jakoś tak w biegu. Do pracy i z pracy. W pracy nie mam możliwości by napisać cokolwiek, bo i tam nieraz w biegu, albo przed komputerem, ale mimo wszystko zawalona. Po pracy pozbierać dzieci, ogarnąć coś w mieszkaniu, pobawić się z maluchami i szykowanie jedzenia na dzień następny. Coś przy sobie i co? I kierunek łóżko. Aaaa no i jeszcze mąż po drodze :)

Z rzeczy radosnych... kurtka kupiona w 1 klasie technikum - leży idealnie, nawet ubrałabym pod nią grubszy sweterek. Komplet: marynarka i spodnie z matury - idealnie. Długo wyczekiwane i wymarzone spodnie sprzed ciąży z Łucją - wyglądam całkiem całkiem, choć tutaj jeszcze nie idealnie. Dzisiaj kolejne radości. Tunika, którą dawno temu kupiłam w ciuchlandzie - nową z metkami, rozmiar 36 (ale rozciągliwa) - jeszcze niedawno mi się wydawała mega mała, prawie, że na Łucję... leży całkiem całkiem. Kupowałam ją z myślą o teściowej, ale niestety teściowa miała ją przyciasnawą (ze względu na duży biust). Krótka sukienka ogrodniczka - leży idealnie choć raczej w niej chodzić nie będę, bo po prostu jest za krótka. No i na koniec sukienka nierozciągliwa, z czasu gdy poznałam mojego męża... jedno z pierwszych spotkań/pierwszych randek, my i ta sukienka. Leży bosko!

I coraz to bliżej do wymiarów sprzed pierwszej ciąży, z wagi 61kg... coraz to mniej cm do zrzucenia mi zostało, coraz to krótsza droga do celu. Wiem, że ten koniec prosty nie będzie, bo przypuszczam, że waga zatrzyma mi się na dłużej, ale i tak cieszę się z tego co mam już... a maleńkimi kroczkami dopnę swego!

Teraz byle spadło poniżej 66,2kg. Magiczny próg najniższej wagi po pierwszej ciąży :)

2 komentarze:

  1. to ja czekam na zdjęcie w TEJ sukience :D

    i wiadomo, już że trzymam mocno kciuki za Twój wagowy sukces!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czekam na zdjęcie hehe.
    Twoje zdjęcia bardzo mnie motywują, więc wrzucaj ich więcej :)
    Ja właśnie leżę pod kołdrą z zawalonymi zatokami, gardłem i oskrzelami, i ledwo żyję. ehh.
    Ciekawe jak waga będzie wyglądała w niedzielę.
    ma.ko

    OdpowiedzUsuń