środa, 9 maja 2012

Rozsądek

Czy to o czym myślę teraz można nazwać dietą?
Nie chcę być na żadnej diecie.
Chcę po prostu jeść.
Jeść z głową.
Jeść regularnie.
Jeść po prostu!

Zgubiły mnie słodycze. Jak zawsze.
Zażerałam problemy, zażerałam niepokoje.
I teraz mam za swoje. A było tak pięknie.
A było tak blisko celu.
Ale budząc się prawie, że z ręką w nocniku - jestem!
Wracam, nie dam się!
Zmotywowała mnie pewna osoba.
Zmotywowała mnie jej motywacja po przeczytaniu moich wypocin.
Informacji o tym jak chudłam, przejrzeniu moich przepisów.
Jej podniecenie tym wszystkim i chęć walki w swoim przypadku.
Dostałam kopa i dobrze mi z tym.

Drugi dzień za mną. Jestem z siebie dumna.
Jednak nie głupia ze mnie baba.
Myślę. Myślę co jem.
I rozplanowuję sobie jedzenie, szykuję, nie chodzę głodna.
Przetrwam tydzień, pójdzie z górki.
Odwyk od słodyczy - narazie nie tak ciężki w wykonaniu.
Niech ten stan utrzymuje się jak najdłużej :)
Czyżbym się przeżarła słodkim?

4 komentarze:

  1. oj wiem o co chodzi :-)więc trzymam kciuki kochana żeby wszystko szło po Twojej myśli :*
    ps: juz Cię nie będziemy kusić słodkościami :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera też zła jestem na siebie ;/ wkurza mnie to i zastanawia jak te wszystkie inne babki chudną na lata i jakoś potrafią... fajnie, ze wróciłaś :) dużo poszło do góry? i co z Kają? szkoda, ze jej tu nie ma :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również tęsknię za Kają :*
    Za Twoje nowe nawyki 3mam kciuki i jestem przekonana, że uda Ci się! Już nie raz nam pokazałaś, na co Cię stać :)
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. no jesteś :-* te słodycze no nasza zmora :-/ ale nie damy sie , nie damy się :-D

    OdpowiedzUsuń