Czy to o czym myślę teraz można nazwać dietą?
Nie chcę być na żadnej diecie.
Chcę po prostu jeść.
Jeść z głową.
Jeść regularnie.
Jeść po prostu!
Zgubiły mnie słodycze. Jak zawsze.
Zażerałam problemy, zażerałam niepokoje.
I teraz mam za swoje. A było tak pięknie.
A było tak blisko celu.
Ale budząc się prawie, że z ręką w nocniku - jestem!
Wracam, nie dam się!
Zmotywowała mnie pewna osoba.
Zmotywowała mnie jej motywacja po przeczytaniu moich wypocin.
Informacji o tym jak chudłam, przejrzeniu moich przepisów.
Jej podniecenie tym wszystkim i chęć walki w swoim przypadku.
Dostałam kopa i dobrze mi z tym.
Drugi dzień za mną. Jestem z siebie dumna.
Jednak nie głupia ze mnie baba.
Myślę. Myślę co jem.
I rozplanowuję sobie jedzenie, szykuję, nie chodzę głodna.
Przetrwam tydzień, pójdzie z górki.
Odwyk od słodyczy - narazie nie tak ciężki w wykonaniu.
Niech ten stan utrzymuje się jak najdłużej :)
Czyżbym się przeżarła słodkim?
oj wiem o co chodzi :-)więc trzymam kciuki kochana żeby wszystko szło po Twojej myśli :*
OdpowiedzUsuńps: juz Cię nie będziemy kusić słodkościami :*
Cholera też zła jestem na siebie ;/ wkurza mnie to i zastanawia jak te wszystkie inne babki chudną na lata i jakoś potrafią... fajnie, ze wróciłaś :) dużo poszło do góry? i co z Kają? szkoda, ze jej tu nie ma :*
OdpowiedzUsuńJa również tęsknię za Kają :*
OdpowiedzUsuńZa Twoje nowe nawyki 3mam kciuki i jestem przekonana, że uda Ci się! Już nie raz nam pokazałaś, na co Cię stać :)
Buziaki
no jesteś :-* te słodycze no nasza zmora :-/ ale nie damy sie , nie damy się :-D
OdpowiedzUsuń