Brakuje mi ostatnio czasu, choć może z nim jeszcze nie jest tak źle. Ale brakuje większych chęci na dodatkowe siedzenie przy komputerze. W pracy najczęściej albo w biegu i poza firmą, albo w firmie przed komputerem. Chwilowo nawet nie ma mowy o ćwiczeniach, bo po prostu nie mam na nie siły, czy też ochoty. Dzieje się i to dzieje się nie mało. Jem sobie ładnie, czasem coś zgrzeszę. Ale jem (staram się) jeść zdrowo i z głową. Właśnie myślę co przyszykować na jutro do pracy. Najśmieszniejsze jest to, że zawsze do niej idę z wielką torbą z jedzonkiem. Pomyślałam sobie, że w tą niedzielę nie będę wchodzić na wagę. Wejdę dopiero w pierwsza niedzielę marca. Wtedy na pewno zastój pójdzie w zapomnienie - przynajmniej taką mam nadzieję. Tak niewiele i wiele zarazem do osiągnięcia najmniejszej wagi po ciąży z Łucją.
Niech prócz powiewów wiosny, wiosna zagości u Nas na stałe, a zima odejdzie w zapomnienie. Wtedy pewnie i więcej czasu będzie, i więcej chęci, i ogólnie mniejsze zmęczenie... :)
Heh, rozumiem Cię.
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio nie mam chęci na nic.
Jeszcze do tego na L4 drugi tydzień - prawie w ogóle się nie ruszam, bo chcę się wyleczyć do końca.
Ale weszłam na wagę i 30dkg mniej - jest 62,7 :) Jedyne małe pocieszenie :)
U ciebie na pewno też zastój szybko minie :*
ma.ko
Jak tam idzie...? Co tak cicho??? ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też się martwię, że taka cisza.
OdpowiedzUsuńBasiu jesteś?
ma.ko
Niedziela wkrótce, więc czekam na najświeższe informacje :)
OdpowiedzUsuńKaja, wracaj! Tęsknię :*